Wiatry w dramatyczny sposób zakłócały życie mieszkańców Przymorza. Bura zrywała dachy, a jugo zatapiało statki. Istnieje jednak wiatr, który niemalże nie jest wiatrem, lecz delikatnym ruchem powietrza. Mowa o bavi. Podczas wielkich upałów, siedząc przed domami, półnadzy mężczyźni i kobiety z podwiniętymi spódnicami, czekali na bavę jak na zbawienie. Kiedy bava w końcu przedarła się przez wąskie uliczki, zapadała cisza. Ktoś szeptał: „Oto jest! Bava!” Przez krótką chwilę wszyscy korzystali ze świeżego powiewu, milcząc, jakby słowami mogli spłoszyć i odpędzić bavę. Bava to przodkini klimatyzacji. Naturalne urządzenie chłodzące, które nigdy się nie psuło.